Dlaczego boimy się pisać testamenty?

Od początku istnienia testamentów, a więc (w Polsce) od drugiej połowy XII w., sporządzali je najczęściej śmiertelnie chorzy, umierający bądź osoby w sędziwym wieku, które pragnęły rozporządzić swoimi dobrami inaczej, niż przewidywało dziedziczenie ustawowe. Tymczasem polscy prawnicy specjalizujący się w prawie spadkowym zauważają, że w ostatnich kilkunastu latach, podejście do testamentów ulega zmianie.

Coraz częściej na ich napisanie decydują się osoby młode, które często podróżują i będąc przezornymi, robią to „na wszelki wypadek”. Są też i tacy, którzy żyją w związkach partnerskich i dobrze wiedzą, że zgodnie z dziedziczeniem ustawowym, ich partner nic po nich nie odziedziczy. Większość osób odwiedzających kancelarie notarialne to jednak osoby po 60-tce, które twierdzą, że na tamten świat na pewno się jeszcze nie wybierają, ale pragną uregulować wszystkie sprawy teraz, kiedy są w pełni sił, samodzielni, świadomie podejmują decyzję i nie czują presji, że powinni przekazać to, co posiadają, konkretnej osobie.

Wystarczy kartka i długopis

Nie piszemy testamentów, bo uważamy, że „nie nadszedł jeszcze właściwy czas”. A kiedy taki nadejdzie? „Im prędzej się za to weźmiemy, tym lepiej. Z tą decyzją, tak samo jak z każdą inną, nie ma co zwlekać” – tłumaczą prawnicy i dodają, że w przypadku testamentów, zwłoka przyszłego spadkodawcy może się okazać poważna w skutkach dla jego spadkobierców, którzy w razie braku testamentu (i braku zgody co do podziału spadku) pójdą do sądu i będą próbowali podzielić majątek zmarłego po własnej myśli. Ci, którzy zwlekają, tłumaczą ponadto, że nie mają czasu zabrać się za ten temat, zresztą to wszystko wymaga zachodu i uwagi, bo cała czynność jest „bardzo skomplikowana”. Czy tak jest naprawdę? Przygotowanie do napisania testamentu nie zajmuje wiele czasu. Wystarczy kartka, długopis i wygodny fotel. Kolejność czynności jest następująca: zastanówmy się, co posiadamy i wypiszmy to na kartce, podając przybliżoną wartość wszystkich tych rzeczy. Następnie wypiszmy na kartce wszystkie nasze zobowiązania finansowe: kredyty, pożyczki oraz inne zadłużenia; podajmy przybliżoną ich wartość. Kolejną czynnością powinno być odjęcie od kwoty stanowiącej wartość naszego majątku, kwotę naszego zadłużenia. Wtedy dowiemy się, ile naprawdę spadkobiercy po nas odziedziczą (jeśli się okaże, że kwota zadłużenia przewyższa spadek, poinformujmy o tym naszych najbliższych; po naszej śmierci będą oni musieli odrzucić spadek, mają na to tylko 6 miesięcy; co więcej, spadek będą musiały również odrzucić ich dzieci). Dalej, wypiszmy na kartce imiona i nazwiska wszystkich osób, które chcemy uwzględnić w testamencie oraz wskażmy, komu co przekazujemy.

Specjalnie dla Was przygotowaliśmy tabelki, które można zobaczyć tutaj

Wizyta u notariusza

Z tak przygotowaną kartką wybieramy się do notariusza, który sporządzi testament w formie aktu notarialnego. Jeśli natomiast mamy wątpliwości co do treści lub nasza sytuacja jest bardziej skomplikowana, umówmy się na wizytę do adwokata lub radcy prawnego specjalizujących się w prawie spadkowym i skonsultujmy z nim naszą sytuację. Koszt porady prawnej jest niewspółmiernie niski z kosztami, które w przyszłości mogą ponieść nasi spadkobiercy, jeśli testament zostanie napisany niepoprawnie. Dokument ten można również napisać własnoręcznie i przechowywać w domu. Pamiętajmy jednak, że taki testament jest najłatwiej podważyć – jeśli spadkobiercy będą niezadowoleni z jego treści, będą próbowali dowieść przed sądem, że to, co napisaliśmy, jest nieważne. 

Majątek w rękach nieletniego wnuka

Pamiętajmy, że testament nie jest dokumentem dla każdego – jeśli sytuacja w rodzinie jest klarowna i przyszły spadkodawca dobrze wie, że w razie jego śmierci będą dziedziczyć np. małżonek oraz dwójka dzieci, nie ma sensu sporządzać dokumentu. Czy oby jednak na pewno? Życie pisze różne scenariusze i nie raz zdarzały się sytuacje, że zmarły nie zostawił testamentu przekonany, że to co posiada, odziedziczy jego małżonek oraz pełnoletnie dziecko, posiadające własną rodzinę. Tymczasem okazywało się, że cała trójka odeszła niedługo po sobie, a pozostały majątek przeszedł w ręce nieletniego wnuka. Pozostały przy życiu rodzic (wdowiec po zmarłym małżonku) zawarł ponownie związek małżeński, a majątek – mimo że przeznaczony dla nieletniego, do czasu ukończenia pełnoletności, znajdował się w rękach żyjącego rodzica, na którego wpływ miał nowy partner. Nie możemy mieć zatem pewności, że w wypadku naszych najbliższych dojdzie do prostego dziedziczenia ustawowego.

Są też i tacy, którzy twierdzą, że po śmierci będzie im i tak wszystko jedno. Czy oby na pewno? A gdyby tak dobra, które zostawił spadkodawca, przejmą członkowie rodziny, inaczej podchodzący do życia i planujący przeznaczyć otrzymany spadek na cele, które nie spodobałyby się spadkodawcy?

Lepiej zatem samemu zadecydować, komu chcemy przekazać nasze dobra, a jeszcze lepiej byłoby, gdybyśmy poinformowali o tym naszych najbliższych w trakcie jednej z wielu rodzinnych rozmów. Temat jest trudny, ale im bardziej otwarcie będziemy rozmawiać za życia, tym mniej problemów zostawimy najbliższym, gdy nas już nie będzie.